Jak pomóc osobie w depresji?

Mijasz na klatce swojego sąsiada, spotykasz się z koleżanką z pracy, robisz zakupy w osiedlowym „sklepiku”…. Wokół ludzie zadowoleni, uśmiechnięci, w pośpiechu, zaganiani… Różni. Normalny dzień, bez jakichkolwiek oznak, że może zdarzyć się coś niezwykłego. Wszystko jest takie zwyczajne. Nagle spotykasz kogoś, kto staje przed tobą i całym sobą mówi: „Pomóż mi, proszę!”.
To może być ktoś z Twojej rodziny, kolega z pracy, koleżanka ze szkoły, sąsiad z sąsiedniej klatki, albo ktoś zupełnie obcy, kogo spotykasz w pociągu, w kolejce do kasy w banku, w poczekalni u lekarza. Widzisz smutek w oczach, lęk, niepewność, nerwowe „miętoszenie” chusteczki. Ale przede wszystkim czujesz, jak bardzo ta osoba potrzebuje drugiego człowieka, kogoś, kto pomoże jej wydostać się z labiryntu depresji.
Wiele osób w takiej sytuacji odwraca się i ucieka, bo nie wiedzą, co zrobić, bo się boją, albo po prostu dlatego, że nie chcą się angażować w osobiste sprawy innych ludzi. Zwłaszcza, że depresja to taka „delikatna” materia. Nie wiadomo, co pacjent czuje i myśli, czasami może się jakoś dziwnie zachowywać. Co więcej, nie wiadomo, co wywołało u niego depresję. Może jakaś konfliktowa sytuacja i trzeba się będzie opowiedzieć po czyjejś stronie, może jakieś nieprzyjemne wydarzenie, którego skutki mogą dotknąć wszystkich, także tych, którzy pomagają w najlepszej wierze. Są też tacy, którzy nawet chcieliby pomóc, ale nie bardzo wiedzą jak, nie są pewni, czy jakakolwiek pomoc nie przyniesie więcej szkód niż pożytku.
A przecież czasami wystarczy tak niewiele, żeby dać osobie z depresją poczucie, że jest ktoś, kto jej pomoże. Już sama chęć pomocy jest dla osoby chorej bardzo ważna – nareszcie znalazł się ktoś, kto nie traktuje jej jak powietrza. Wystarczy poświęcić jej trochę czasu, wysłuchać tego, co ma do powiedzenia, co myśli, co czuje. Rozmowa z kimś życzliwym może być dla chorego na depresję bardzo ważna. Dodaje otuchy, daje poczucie, że nie jest zupełnie bezwartościowa, powoduje, że pojawia się jakieś światełko pokazujące kierunek dalszego życia. To zapewne nie rozwiąże problemów osoby z depresją, ale odrobina zainteresowania może spowodować, że popatrzy ona na świat trochę inaczej. To wcale nie jest łatwe słuchać tak, żeby druga osoba miała rzeczywiście poczucie, że jest słuchana. Mamy swoje problemy, tysiące spraw, które rozpraszają nasze myśli – to powoduje, że trudno skupić się na drugim człowieku. Ważne jest też, żeby nie oceniać, nie krytykować, nie potępiać rozmówcy.
Szczególnie trudna jest sytuacja, kiedy czujemy, że nie jesteśmy w stanie zrobić zbyt wiele, a mamy poczucie, że chory potrzebuje fachowej pomocy. Czy doradzić mu, żeby poszedł do psychiatry? Może obrazi się na nas, zareaguje gniewem lub złością? A może zamknie się w sobie i zacznie nas unikać? Może narażamy taką radą naszą przyjaźń? To bardzo delikatna kwestia. Znacznie łatwiej namówić kogoś do pójścia do kardiologa czy dermatologa, ale psychiatra wciąż się kojarzy z „żółtymi papierami”. Trzeba dużo wyczucia i taktu, żeby nie pogorszyć i tak trudnej już sytuacji. Jednak troska o zdrowie, a czasami i życie, drugiego człowieka powinna wziąć górę i pomóc w znalezieniu sposobu rozwiązania tego problemu.
W nieco innej sytuacji jesteśmy, jeśli chory na depresję to ktoś z naszego najbliższego otoczenia, ktoś bliski, przyjaciel. Tu nasza rola jest znacznie ważniejsza. To my widzimy bowiem, jak zmieniło się zachowanie tej osoby, jak przestaje się angażować w życie, dbać o siebie, jak „zawala” kolejne sprawy. Mamy świadomość, że pozostawiona samej sobie nie poradzi sobie z chorobą. Powinniśmy więc czasami przejąć inicjatywę w swoje ręce. Poświęcanie choremu więcej czasu niż dotychczas na pewno jest potrzebne, ale bardzo ważne jest również, żeby nie wyłączać go z „normalnego” życia. To tylko pogłębia jego poczucie niskiej wartości. Zmęczony i smutny, bez ochoty na jakiekolwiek przyjemności, nie sprawia wrażenia zainteresowanego jakąkolwiek aktywnością. Trzeba jednak zmobilizować go do działania. Niech wykonuje jakieś proste, mniej męczące prace domowe, niech podleje kwiaty na balkonie, przeczyta dzieciom wierszyk. Niech poczuje się potrzebny. Dużym błędem, dość często popełnianym przez bliskich pacjentów chorych na depresję, jest trzymanie ich „pod kloszem” tylko dlatego, że są chorzy. Tymczasem oni potrzebują mobilizacji, bodźca, który spowoduje, że przestaną myśleć, jacy są beznadziejni, że w ich życiu już nic dobrego się nie zdarzy. Potrzebują, może z nasza pomocą, zobaczyć, że wokół istnieje całkiem fajne życie, którego mogą być częścią, że nic złego ich w nim nie spotka, że są bezpieczni. Czasami trzeba ich pilnować, żeby zjedli posiłek, czasami – żeby przyjęli leki, jeszcze innym razem – żeby w ogóle wstali z łóżka. Trzeba pamiętać, że na ten krótki czas choroby to my nadajemy (pod pewnym względem) sens ich życiu, gdyż oni sami „chwilowo” nie potrafią tego zrobić.
Zdobycie wiedzy na temat tego, co dzieje się z pacjentem z depresją, jakie może mieć objawy, z czego wynikają niektóre jego zachowania, może być kluczowym elementem pomocy choremu. Pozwala to uniknąć niewłaściwej interpretacji jego zachowań. To, że jest zmęczony i nie jest w stanie nic zrobić nie znaczy, że jest leniwy. To, że nie interesuje go, co dzieje się w pracy nie znaczy, że mu nie zależy. Nie chce iść z żoną na przyjęcie, nie cieszy jej prezent od męża – to nie oznaka, że przestał/przestała kochać, czy kogoś ma. Trzeba pamiętać, że te objawy i zachowania są silniejsze od chorego, nie są wynikiem złej woli. Są to objawy choroby, nad którymi czasami trudno zapanować. Ocenianie, krytykowanie czy potępianie chorego może tylko pogorszyć sytuację.
I jeszcze jedna, kluczowa rola rodziny czy przyjaciół w leczeniu pacjenta z depresją – pomoc lekarska. Często pacjent nie jest świadomy, że jej potrzebuje. Często z powodów, o których była mowa wcześniej, nie korzysta z pomocy specjalisty. Dajmy mu więc poczucie, że po pierwsze, wizyta u psychiatry nie jest niczym uwłaczającym, nie czyni z niego kogoś gorszego, a po drugie, że może liczyć na nasze wsparcie, że będziemy z nim, kiedy będzie tego potrzebował. Czasami wystarczy wizyta u lekarza rodzinnego, niech on zdecyduje, jakiego leczenia potrzebuje pacjent. Ważne, żeby chory tę fachową pomoc otrzymał.
Iwona Sierpińska (2007-08-28)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować