Co to są choroby autoimmunologiczne?

Natura wyposażyła każdego człowieka we wspaniały system obronny zwany układem immunologicznym lub odpornościowym. Już w łonie matki, u płodu, zaczyna kształtować się ta zdolność obronna. Jest ona zależna od wielu czynników i od stanu zdrowia matki.
To, jaki materiał genetyczny mają rodzice, z jakim bakteriami ma kontakt matka, jak się odżywia w ciąży, jaki tryb życia prowadzi, czy pije alkohol i pali papierosy – wpływa na rozwój wrodzonej, inaczej nieswoistej, odporności.
Nieswoista odpowiedź układu immunologicznego nie działa może tak precyzyjnie jak swoista, ale reaguje bardzo szybko i stanowi pierwszą linię naszej obrony. Dzięki nim przeżywamy pierwsze dni naszego życia. Ale ochrona wrodzona towarzyszy nam przez całe życie.
Od pierwszych chwil świetnie działają nasze komórki żerne (makrofagi i granulocyty), zapewniając odporność typu komórkowego. Odporność komórkowa to „pożeranie” antygenów.
Po przyjściu człowieka na świat rozpoczyna się kształtowanie jego odporności nabytej, inaczej zwanej swoistą. Jej pełen rozwój wymaga trochę czasu i nigdy się nie kończy. Jest to system bardzo precyzyjny i skierowany przeciwko konkretnemu intruzowi.
Przy pierwszym kontakcie z nim proces rozpoznawania trwa dłużej, ale przy następnym wtargnięciu „nieproszonego gościa” działa szybko i perfekcyjnie. Odpowiedź może być bardzo gwałtowna, ale skutkuje szybkim unieszkodliwieniem wroga.
Przy takim pierwszym kontakcie organizm zachowuje w pamięci limfocyty, które już zawsze będą mogły reagować produkcją przeciwciał.
Podczas ciąży dziecko chronione jest przez układ immunologiczny matki, który również musiał się nauczyć „tolerowania” płodu jako obcej genetycznie tkanki. Ale dziecko jest bezpieczne.
W jego krwi krążą przeciwciała, które przedostały się przez łożysko z krwi matki. Odporność wrodzona została przekazana i z „małą szabelką” o wielu, aczkolwiek nieprecyzyjnych, ostrzach przychodzimy na świat.
Podczas porodu następuje pierwszy kontakt układu odpornościowego dziecka z „żywymi” bakteriami i w tym momencie rozpoczyna się kształtowanie odporności nabytej. To, z czym noworodek będzie miał kontakt, spowoduje powstanie „szabli” z precyzyjnie przygotowanym ostrzem. Przy następnym spotkaniu z wrogiem broń będzie idealnie wyostrzona i skuteczna.
I tak przez całe nasze życie, nasza odporność gromadzi doświadczenia i wyposaża nas w coraz więcej odpowiednich ostrzy. Małe dziecko ma prawo chorować i każda infekcja „trenuje” jego odporność.
W przypadkach niektórych chorób można podać „gotowca” w postaci immunoglobulin (przeciwciał), które zaatakują wrogi antygen. To taki rodzaj „wojsk najemnych”, które opłaciliśmy, nie musimy ich szkolić, ale rzucamy od razu do bitwy. Wykorzystujemy to w sytuacjach nagłych, kiedy organizm nie radzi sobie z inwazją, a stawką jest przeżycie.
Można też szkolić układ odpornościowy poprzez podanie nieszkodliwych, odpowiednio osłabionych, ale pozwalających na dopasowanie „właściwego ostrza” antygenów chorobotwórczych. Tak działają szczepienia.
Podczas kontaktu z „pełnowartościowym” i groźnym wrogiem, potrafimy się od razu skutecznie bronić oraz mamy dostateczną liczbę danego rodzaju żołnierzy.
W zależności od miejsca, gdzie zaatakuje wróg, będziemy dysponować przeciwciałami, które połączą się z antygenem i spowodują jego unicestwienie. Na błonach śluzowych bakterie, wirusy, grzyby są unieszkodliwiane przez immunoglobulinę A wydzielniczą (sIgA). Wydzielniczą, bo wydziela się na śluzówkach.
Jest jej najwięcej w naszym organizmie, ale też śluzówki są strefą graniczną pomiędzy wnętrzem organizmu a światem zewnętrznym. Każda zaś granica musi być pilnie strzeżona. Tych przeciwciał układ odpornościowy produkuje najwięcej.
Specjalne komórki zwane plazmatocytami błon śluzowych wytwarzają dziennie ok. 4,5 g sIgA. Taka sIgA neutralizuje bakterie, wirusy i grzyby, ale też powoduje, że nawet nie zbliżą się one do śluzówki. A to, co nie zbliży się do granicy, nie jest w stanie jej pokonać, tak więc pozostaje dla organizmu niegroźne.
To dla nas bardzo ważne. I tutaj pojawia się kolejne istotne pytanie: czy system obronny organizmu cały czas zajmuje się wyłapywaniem naszych wrogów i unicestwianiem ich na „granicach” i w poszczególnych organach? Odpowiedź: nie, większość czasu spędza na wytwarzaniu tzw. tolerancji immunologicznej.
Układ immunologiczny jest superprecyzyjnym organem, który dokładnie wie, co dla nas dobre. Prawie cały dzień sprawdza sam siebie, aby nie reagować na coś, co dla nas jest całkowicie bezpieczne. Czy warto reagować na pyłek? Nie warto. Wszystko w przyrodzie przejawia tendencję do „lenistwa”, czyli do oszczędzania energii.
Układ immunologiczny nie będzie tracił energii na produkcję przeciwciał w odpowiedzi na nieszkodliwe antygeny. A produkcja przeciwciał kosztuje bardzo wiele energii. Organizm wytworzył więc sporo mechanizmów, które pozwalają mu leniuchować. Dlatego wywiad układu odpornościowego musi działać bezbłędnie.
Czy warto reagować na alergeny pokarmowe? Przecież pokarm jest nam potrzebny. Pamiętajmy jednak, że proces jedzenia i trawienia jest z punktu widzenia immunologa cudem.
Jako że praca i działanie układu immunologicznego to proces niezwykle skomplikowany i opatrzony dużą liczbą medycznych terminów, trudno wytłumaczyć go osobom niezwiązanym z medycyną.
Z drugiej strony, pojęcie zasad funkcjonowania układu odpornościowego jest niezbędne do zrozumienia, z czym właściwie mamy do czynienia, kiedy mówimy o chorobach autoimmunologicznych. Najlepiej tłumaczyć rzecz na przykładach, dlatego zapraszamy na wycieczkę do pewnego interesującego miasta…
Wyobraźmy sobie gród, z wysokimi murami, fosą i kilkoma bramami z mostami zwodzonymi. Jest duży, ma szczęśliwych i pracowitych mieszkańców, o których bezpieczeństwo troszczy się gwardia królewska.
Król jest mądry i dobry, ale bezwzględny dla bandytów, złodziei, morderców. Nakazuje, aby mury były sprawdzane, a stare kamienie – wymieniane. Wszystkie bramy poddawane są systematycznemu przeglądowi.
Sieć rurociągów, kanalizacja, nawadnianie, ogrzewanie funkcjonuje bez zarzutu. Każdy mieszkaniec pełni ściśle określoną funkcję, ale ma też czas na regenerację i odpoczynek. Gwardia królewska strzeże wszystkich bram i murów, również od strony zewnętrznej. Sprawdza też, czy w środku miasta wszyscy pracują jak należy.
Strażnicy królewscy wpuszczają do grodu obcych tylko po ścisłej kontroli, która odbywa się już na zewnątrz. Wokół murów kręcą się obcy (bakterie, wirusy, grzyby, pasożyty).
Niektórzy strażnicy (komórki dendrytyczne) wyposażeni są w wielkie wędki i mogą z tłumu obcych wyłowić jednostki, aby poddać je szczegółowej kontroli. Inni strażnicy (makrofagi, granulocyty) wyposażeni są tak, że mogą pożerać (fagocytować) obcych. Wszystkie informacje przekazywane są pozostałym członkom gwardii królewskiej, którzy odpowiednio reagują.
Mogą natychmiast wołać innych na pomoc, przesyłać listy (cytokiny) do centrali, by tam produkowano broń unieszkodliwiającą intruzów.
Na znajomego intruza trochę broni (przeciwciał) zawsze jest na podorędziu, a zasady produkcji nowej na intruza są już świetnie znane i opracowane – istnieją procedury do natychmiastowego jej rozpoczęcia. System łączności pomiędzy poszczególnymi członkami gwardii królewskiej funkcjonuje bezbłędnie.
Kilka razy dziennie do grodu wwożone są towary, ale tylko przez członków straży królewskiej. To nasze pożywienie. Wszyscy wokół dostają sygnał, by absolutnie go nie atakować, bo jedzie coś, co jest niezbędne do życia miasta. Wysyłane są listy nakazujące spokój (anergia limfocytów).
Jeżeli pojawią się strażnicy, którzy chcą atakować wozy z pożywieniem, bo bardzo lubią walczyć – zostają unieszkodliwieni (eliminacja lub anergia klonów limfocytów).
Wozy z żywnością można przykryć odpowiednimi płachtami lub przewieźć korytarzami, gdzie nie ma straży (sekwestracja autoantygenów).
Czasami angażuje się innych członków gwardii, aby trzymała w ryzach strażników z pierwszej linii obrony (aktywna supresja).
To olbrzymia praca, którą wykonuje gwardia królewska (układ odpornościowy). Zajmuje to większą część dnia. Jest to bardzo ważny mechanizm zwany tolerancją immunologiczną.
Czasami strażnicy muszą poćwiczyć tężyznę fizyczną i przygotowanie do walki. Wpuszcza się wtedy pożytecznych obcych (bakterie immunostymulujące), o których wiadomo, że w małej ilości nie zagrożą miastu, i ćwiczy się na nich metody walki, przesyłanie listów, funkcjonowanie poszczególnych jednostek, ustala procedury postępowania w przypadku ataku wrogów.
Jest to konieczne od momentu powstania miasta (narodziny). Dzięki temu na zewnątrz gromadzi się potrzebną broń i nieustannie remontuje i odbudowuje mury. Jeżeli zapomni się o treningach, w przyszłości byle intruz będzie mógł spowodować chaos w mieście.
Nowo powstałe, młode grody (dzieci) muszą ćwiczyć stale. Co jakiś czas na początku zdarzy im się nie zapanować nad chaosem, ale przy każdej następnej inwazji zyskują więcej doświadczenia. Takie młode miasta mają jeszcze słabe bramy i niższe mury, ale to wszystko jest konieczne do dalszego właściwego rozwoju.
Gwardia w nowych grodach jest mniej doświadczona, ale bardzo aktywna i czujna. Nawet niewinny turysta (pyłki traw i drzew) może wywołać stan gotowości, który jest szybko wyciszany.
Jeżeli nie ma bakterii immunostymulujących, to w celach treningowych mogą być używani owi turyści (np. pyłki), lecz będzie źle, jeżeli wejdzie to królewskiej straży w krew. Zjawisko to wszyscy znamy i nazywamy alergią.
Musimy pamiętać, że na zewnątrz miasta żyją też obcy, ale nam przyjaźni (bakterie komensalne). Żywią się tym, czego miasto już nie zje, oraz wytwarzają wiele pożytecznych i niezbędnych dla niego produktów. Dzięki nim bariera wokół miasta jest jeszcze bardzie szczelna i niedostępna. Pomiędzy gwardią królewską a żyjącymi w podgrodziu istnieje ciągły dialog. Bez tych na zewnątrz miasto nie może istnieć.
I tu jedno z najważniejszych stwierdzeń dotyczących naszego układu immunologicznego: nie ma prawidłowo funkcjonującego układu odpornościowego bez właściwych bakterii ochronnych.
Wracamy do naszego miasta. Wszystko w nim funkcjonuje, jak należy. Każdy członek straży wie, co ma robić, do kogo przesłać informację o obcych, kogo chronić, kogo unieszkodliwić, kogo powiadomić i kogo pytać.
Ale również w samym mieście strażnicy mają wiele do zrobienia. Niektóre domy robią się zbyt stare i trzeba je zburzyć (apoptoza, czyli śmierć komórek). Należy rozpoznać, co wolno zburzyć, a co – odbudować. Strażnicy potrafią wymieniać domy, pokoje, rury, uszczelki, gniazdka, podłogi.
W niektórych domach zaczynają spotykać się ci, których celem jest zagłada miasta, nawet za cenę własnej śmierci (komórki nowotworowe). Codziennie królewscy strażnicy znajdują takie ogniska. Ale są do tego świetnie wyszkoleni, tak więc ani król, ani miasto nawet nie zauważają ich działań. Oni wiedzą, że jeżeli zawiodą, to spiskowcy szybko opanują, zdezintegrują i doprowadzą do szybkiego unicestwienia grodu.
Do tego bezbłędnie musi działać wywiad. Niektóre miasta mają szczególną skłonność (predyspozycje genetyczne) do rebelii, bo do ich budowy użyto kamieni pochodzących z innych miast. Należy koniecznie sprawdzić pochodzenie materiałów budowlanych (testy genetyczne).
Oto przedstawiony bardzo schematycznie obraz prawidłowo funkcjonującego układu odpornościowego.
Czasami jednak coś zaburza tę idealnie działającą maszynę i w mieście zaczyna dziać się źle…
Dodano: 2018-07-03

Fragment pochodzi z książki

M. Gałęcka (red. nauk.), Dieta w chorobach autoimmunologicznych, Wydawnictwo Lekarskie PZWL 2017

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować