Po co nam kompromis? cz. II

Związek dwojga ludzi to nieustanna konfrontacja dwóch różnych światów, różnych potrzeb, doświadczeń i oczekiwań. Jednym ze sposobów radzenia sobie z owymi różnicami jest kompromis, a drogą do niego – otwarta komunikacja.
Komunikowanie się to wyrażanie naszych potrzeb, życzeń, myśli uczuć, wyobrażeń i oczekiwań. To także umiejętność słuchania. Komunikujemy się ze światem także wtedy, gdy milczymy. Wysyłane przez nas komunikaty zawarte są w gestach, ułożeniu ciała, wyrazie twarzy. Problem polega tylko na tym, że sygnały niewerbalne bywają często źle rozumiane, ponieważ odczytywane są przez odbiorcę poprzez pryzmat jego pragnień, obaw i przekonań. Sprawne i otwarte komunikowanie się jest jednym z warunków dobrego funkcjonowania związku.
Dobra komunikacja jest szczególnie istotna wówczas, gdy na horyzoncie jawi się widmo konfliktu. W takiej sytuacji ważne jest, aby nasz sposób artykułowania problemu nie przerodził się w atak na partnera lub coś, co mogłoby być za atak poczytane.
Prawidłowo sformułowany komunikat powinien zawierać trzy elementy: sprecyzowanie problemu, komunikat o naszych emocjach wywołanych przez zaistniały problem, prośbę o – na przykład – zmianę sposobu reagowania, ze wskazaniem na zachowanie, jakie w naszym odczuciu byłoby pożądane: „Kiedy wczoraj wieczorem nie zadzwoniłeś, nie powiedziałeś, że spóźnisz się na kolację, było mi bardzo przykro. Poczułam się zlekceważona. Chciałabym, żebyś w przyszłości dzwonił i uprzedzał mnie o spóźnieniu.” zamiast: „Jesteś wrednym egoistą, nigdy nie przywiązywałeś wagi do moich potrzeb, świata nie widzisz poza końcem własnego nosa”.
Partner, zaatakowany, zacznie się natychmiast bronić, niewielką wagę przywiąże do istoty problemu i najprawdopodobniej nie będzie zainteresowany naszym stanem emocjonalnym. Tym bardziej nie będzie zainteresowany zmianą własnego zachowania.
Duża ilość złośliwych docinków i uwag krytycznych o wyraźnie destrukcyjnym charakterze („Ty zawsze coś zepsujesz.”, „Nigdy nie można na Ciebie liczyć.”, „Jesteś bezmyślnym egoistą.”, „Do niczego się nie nadajesz.”) jest często sygnałem, że związek jest w niebezpieczeństwie i chyli się ku upadkowi.
Równie istotna jest umiejętność słuchania, to znaczy dawania drugiej osobie do zrozumienia, że potrafimy spojrzeć na problem z jej punktu widzenia, dobrze ją rozumiemy i potrafimy zaakceptować jej emocje.
Załóżmy, że etap nabywania umiejętności komunikacyjnych mamy już za sobą. Przed nami jawi się wiec poszukiwanie rozwiązania problemu, czyli budowanie kompromisu.
Na początek kilka rad. Gdy chcesz rozmawiać z partnerem, usiądź obok niego. Siedząc naprzeciwko, możecie łatwo zaangażować się w spór. Ulokowani obok siebie, siedzicie niejako „naprzeciw” problemu. Ustalcie reguły (krytyka danego pomysłu zamiast krytyki osoby, zakaz podnoszenia głosu, itp.). Negocjując, szukajcie wspólnych korzyści. Pytaj partnera o preferencje i miej odwagę artykułować własne. Skoncentrujcie się na problemie, nie na próbach zmuszenia się nawzajem do ustępstw. Dbajcie o wzajemną uczciwość. Poszukujcie najbardziej efektywnych rozwiązań. Ważne jest przedyskutowanie tego, jak każde z Was odbiera i ocenia Waszą sytuację. Spróbujcie, każde z osobna, określić, co jest źle, jakie są symptomy problemu, co chcielibyście zmienić. Ustalcie, jak każde z was widzi przyczyny powstania problemu i jakich spodziewa się przeszkód na drodze rozwiązywania go. Spróbujcie określić, co można zrobić, aby dać sobie radę z problemem tak, żeby było to rozwiązanie możliwie najbardziej korzystne dla obu stron.
Negocjowanie w związkach partnerskich jest niewątpliwie zajęciem żmudnym, czasochłonnym i bolesnym. Trzeba bowiem odstąpić od roszczeń, ograniczyć pragnienia, rozstać się z długo hołubionymi wizjami rozwiązań. Na szczęście, tak jak w przypadku każdej czynności, praktyka czyni mistrza, a satysfakcja z osiągniętych w ten sposób efektów działa wyraźnie wzmacniająco.
Istnieją jednak sytuacje, gdy szanse na osiągnięcie kompromisu są niewielkie. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy jedna ze stron jest zdecydowanie bardziej zaangażowana emocjonalnie niż druga. Osoba mniej zależna uczuciowo może sobie pozwolić na dyktatorski ton, sądząc, że żaden opór nie zaistnieje, a stosując odpowiednią strategię, można wymusić na partnerze dowolne warunki. Partner takiej osoby będzie się starał podporządkować, choćby po to, żeby uniknąć otwartego konfliktu, który mógłby zachwiać podstawami związku, opartego skądinąd na utrwalonym braku równowagi. Nie oznacza to oczywiście, że osoba ulegająca będzie tą sytuacją usatysfakcjonowana. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że zdoła się z nią pogodzić.
W każdym związku istnieją takie chwile i sytuacje, gdy negocjacje i kompromis na nic się zdają. Dotyczy to tych fragmentów rzeczywistości, na które żadne z partnerów, mimo najlepszych chęci, nie ma wpływu. Satysfakcja, jaką możemy osiągnąć w relacjach z innymi, a szczególnie w relacjach partnerskich, zależy między innymi od tego, na ile potrafimy zaakceptować to, czego zmienić się nie da. Szczególnym przypadkiem jest sytuacja, w której kompromis miałby dotyczyć istotnych dla nas wartości, na przykład etycznych.
Praktykowanie sztuki kompromisu jest przejawem szacunku dla samego siebie i dla partnera. Jest również wyrazem naszego zaangażowania w budowanie zdrowego związku. A na taki luksus warto sobie pozwolić.
mgr Hanna Lemańska-Węgrzecka, specjalista psychologii klinicznej, socjoterapeuta, absolwentka szkolenia z zakresu terapii rodzin; Firma Profesja Consulting (2007-08-28)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować