Ciąża – problemy etyczne

Ciąża oznacza współistnienie co najmniej dwóch różnych bytów, z których jeden – będący potomstwem – może samodzielnie egzystować jedynie przez swój rozwój w otoczeniu drugiego, który jest matką.
Do niedawna dziecko mogło się począć tylko w organizmie matczynym, ale przez zapłodnienie pozaustrojowe (aseksualne) ten etap można sztucznie pominąć. To, nad czym mało kto się zastanawia, zmieniło pojęcie matki jako równocześnie środowiska poczęcia jej dziecka, ale na szczęście nie zmieniło, a przeciwnie – jeszcze bardziej podkreśliło właśnie znaczenie matki, jako jedynego warunku wystarczającego do rozwoju w niej dziecka, aż do momentu uzyskania dojrzałości do niezależnego istnienia i samodzielnego dalszego rozwoju. Warunek wystarczający oznacza, że nie potrzeba dodatkowych czynników dla zaistnienia jakiegoś zjawiska czy skutku. Jeśli jest to jednocześnie jedyny warunek w odniesieniu do zapewnienia możliwości samodzielnego życia dziecka, to niezależnie od źródła pochodzenia komórki jajowej – według powyższej definicji – matką można nazwać wyłącznie kobietę, która – jak pięknie to określa się w naszym języku – donosiła ciążę! Konsekwentnie każda inna kobieta – nie wyłączając nawet ewentualnej dawczyni komórki jajowej – może zostać matką wyłącznie w drodze adopcji.
Niezależnie bowiem od zastosowanych metod i ich oceny, poczęte i urodzone dzięki nim dziecko i jego matka mają prawo do poszanowania swej ludzkiej godności, jak każda istota ludzka. Wykorzystywanie kobiety do spełniania roli biologicznego inkubatora ciążowego, technicznie nazywanego „zastępczą matką”, w domyśle tylko na okres właśnie najważniejszy dla dalszego losu każdego człowieka – nawet w kategoriach techniczno-cywilizacyjnej medycyny – zaprzecza odwiecznej zasadzie nakazującej lekarzom przede wszystkim nie szkodzić („primum non nocere”)! Instrumentalne traktowanie zastępczych matek, nawet w pełni uświadomionych o grożących im niebezpieczeństwach związanych z każdą ciążą lub tak wzniośle umotywowanych, jak rodzenie przez babcię dziecka niepłodnej córce (!?), nie może pomijać faktu, że kobiety mogą nie tylko trwale zachorować, ale też ryzykują własnym życiem, jak każda kobieta wypełniająca swą fizjologiczną przecież prokreacyjną powinność dla przedłużenia swego rodu w ramach utrzymania naszego gatunku Homo sapiens.
Wsłuchiwanie się dziecka w głos noszącej go w swym łonie matki, odczucia rytmu jej serca, adaptacja do jej sposobu bycia i zachowania, jej warunków rodzinnych itp. – to tylko jednoznaczne przykłady oddziaływań psychoemocjonalnych między kobietą ciężarną i jej dzieckiem. Na tej samej zasadzie już kobieta oczekująca na przeniesienie do naturalnego macicznego miejsca zapłodnionego poza jej ustrojem zarodka musi być uznana za osobę w stanie ciąży, ponieważ podlega psychologicznemu oddziaływaniu z samego faktu zaistnienia nowego bytu ludzkiego, przeznaczonego do rozwoju w jej ciele i również sama przygotowuje się do tego.
Jeszcze wyraźniej to się zaznacza przez porównanie tego stanu z zamrożeniem pozaustrojowych ludzkich zarodków dla ewentualnego wykorzystania lub zniszczenia w bliżej nieokreślonej przyszłości, a więc z faktycznym zerwaniem podmiotowych ludzkich powiązań! Dlatego ustawowo zabezpieczona ochrona życia poczętego ex iure dotyczy poczęcia pozaustrojowego, jeśli a priori nie ma dla niego zapewnionego dalszego istnienia i rozwoju, a do tego konieczna jest osoba – matka! Tym samym w leczeniu niepłodności doszliśmy do granic tolerowania medycznej, ale w społecznym sensie – uzurpatorskiej samowystarczalności ludzkiej w kreowaniu człowieka. W takich sytuacjach ludzie odwołują się do prawa, ale kodyfikację wszelkich ludzkich działań warunkują społecznie akceptowane zasady etyczno-moralne. One bowiem decydują w ogóle o potrzebie tworzenia norm prawnych tam, gdzie z założenia personalistycznego pojmowania naszej rzeczywistości najpierw należałoby odpowiedzieć na kilka podstawowych wątpliwości, jak na przykład: Czy człowiek ma prawo do posiadania potomstwa za pomocą metod, które mogą zagrozić istnieniu gatunku? Czy wolno propagować takie sposoby realizacji marzeń o potomstwie, w których aż cztery na pięć leczonych osób nie doczeka się sukcesu? Czy nadal leczący mogą przed rozpoczęciem leczenia żądać z góry ustalonej gratyfikacji niezależnie od ostatecznego efektu? Czy społeczeństwo, w 80% płodnych ludzi stale borykających się z możliwością przypadkowej ciąży (czytaj: niechcianej), nieplanowanej, wymuszonej czy tylko przypisanej wybranemu ojcu dziecka, sprowokowanej lekkomyślnym zachowaniem czy powstałej w wyniku gwałtu itp. – ma uczestniczyć w pokrywaniu nawet tylko części wszystkich kosztów leczenia niepłodności? Czy w ogóle można do końca dopuszczać wolność wyboru w prokreacji, którą warunkuje duży zakres doznań – od miłości aż do odpowiedzialności.
Na szczęście treść tego rozdziału nie ma rozstrzygać powyższych i im podobnych problemów ogólnospołecznych, lecz przyjść z pomocą każdemu człowiekowi, który w swej samotności szuka odpowiedzi na dręczące go pytania o płodność własną lub swych najbliższych, zwłaszcza o przyczyny niepłodności i możliwości ich leczenia. Celem naszym jest przedstawienie najbardziej podstawowych informacji, które bardziej szczegółowo omówione są w naszych popularnonaukowych książkach: „Niepłodność uleczalna czy nie?” (Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 1995) i „Medycyna za zamkniętymi drzwiami” (DREAM, 1999). Człowiek pragnący potomstwa, zwłaszcza kobieta, nie zna granic własnego poświęcenia i sposobów osiągnięcia tego celu. Dzięki takiemu uwarunkowaniu leczenie niepłodności zawsze ma sens, ponieważ najmniej nawet prawdopodobne ciąże mogą zaistnieć. Właśnie przez takie ciąże Natura nauczyła – nie tylko nas – pokory w wyrokowaniu o wynikach leczenia niepłodności, która – choć tylko w 50% jest uleczalna – to w indywidualnych, nawet najbardziej beznadziejnych sytuacjach może zakończyć się porodem upragnionego dziecka. Dlatego też oprócz koniecznej wiedzy i właściwych zachowań zarówno leczonych, jak i leczących należy zawsze przekraczać próg ludzkiej nadziei.
Doc. dr hab. med. Marek Klimek, Prof. dr hab. med. Rudolf Klimek

Fragment pochodzi z książki

Fragment publikacji „Domowy poradnik medyczny” pod redakcją Kazimierza Janickiego. Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2011

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować