Jestem asertywny w pracy

Czy przypominasz sobie Twoją ostatnią rozmowę z szefem? Jest piątek, zbliża się godzina 17.00. O tej porze zazwyczaj kończysz swój dzień w pracy. Właściwie zamknąłeś już sprawy na dzisiaj. Postanowiłeś zająć się planowaniem przyszłego tygodnia, bo jak zwykle nie udało Ci się zrealizować wszystkiego, co ostatnio zaplanowałeś. Macie za mało ludzi do pracy, a klienci walą drzwiami i oknami. Jednym słowem, jest co robić i bez porządnego planu przyszły tydzień wydaje się być bez szans na realizację.
Dzwonisz do żony, aby powiedzieć jej, że już wychodzisz z pracy. Pytasz, czy w drodze do domu kupić w sklepie coś do jedzenia. Okazuje się, że jest kilka rzeczy do kupienia potrzebnych na kolację. Zapomniałeś, że na wieczór umówiliście się z rodzicami. Dobrze, że Twoja żona pamiętała, co byś bez niej zrobił.
Właśnie w tej chwili wpada do Ciebie szef i pewnym głosem oznajmia: ”...musisz zostać, potrzebuję od Ciebie dane dotyczące sprzedaży z ostatniego miesiąca. W poniedziałek widzę się z prezesem i muszę je mieć gotowe jeszcze dzisiaj” – i wychodzi.
Twoja pierwsza myśl: ”..., ale jestem wściekły, nie cierpię mojego szefa i tej pracy – kolejna noc zawalona, w dodatku żona będzie zła, a rodzice rozczarowani. Muszę coś zmienić – muszę stać się asertywny.

Co to znaczy, że jestem asertywny...

Wielu z nas, słysząc w towarzystwie uwagę: „musisz być asertywny”, zastanawia się, czym tak naprawdę jest asertywność? Podczas prowadzanych przeze mnie szkoleń, dotyczących owego zagadnienia, najczęściej słyszałem takie oto odpowiedzi: ”...to po prostu pewność siebie; to łatwość mówienia nie; to zdolność radzenie sobie w trudnej sytuacji komunikacyjnej; to umiejętność obrony własnego zdania”.
Która z tych wypowiedzi jest poprawna i najbliższa definicji asertywności?
Oczywiście, wszystkie są dobre!
Ile książek poświęcono zagadnieniu asertywności, tyle – można by powiedzieć – jest definicji. Postaram się jednak zebrać te najważniejsze.
Jeden z najbardziej cenionych badaczy zjawiska asertywności – Herbert Fensterheim stworzył kilka praw, które wyrażają wszystko, co związane jest z opisywanym zjawiskiem – czyli naszą umiejętnością A (asertywnością).
Prawa człowieka według Herberta Fensterheima
Masz prawo do wyrażania siebie, swoich opinii, potrzeb uczuć – tak długo, dopóki nie ranisz innych.
Masz prawo do wyrażania siebie, nawet jeśli rani to kogoś innego – dopóki Twoje intencje nie są agresywne.
Masz prawo do przedstawiania innym swoich próśb – dopóki uznajesz, że oni mają prawo odmówić.  
Są sytuacje, w których kwestia praw poszczególnych osób nie jest jasna. Zawsze jednak masz prawo do przedyskutowania tej sytuacji z drugą osobą.
Masz prawo do korzystania ze swoich praw.
Zauważ proszę, Mój Czytelniku, że prawa opisane w tabelce nie są skupione tylko i wyłącznie na tym, co Ty myślisz i czujesz, ale mówią także o tym, jak może poczuć się w konkretnej sytuacji druga osoba – Twój rozmówca, np. przełożony, podwładny, kolega z pracy, a może – Twój klient.
Asertywne zachowania dotyczą właściwie każdego aspektu naszego życia, w szczególności tych sytuacji, w których komunikujemy się z innymi ludźmi.
Asertywność uczy nas, jak odmówić, aby nie urazić innej osoby. Uczy, jak poprosić, aby nie stawiać osoby proszonej w sytuacji bez wyjścia. Mówi nam, jak się zachować, gdy jesteśmy niesłusznie krytykowani, ale – i gdy jesteśmy chwaleni. Asertywność pozwala nam na wyrażanie gniewu tak, aby nie zranić swoim zachowaniem drugiej osoby. Pozwala nam wyrażać własne opinie i przekonania, szczególnie – gdy są sprzeczne z poglądami rozmówcy.
Co zatem mógłby zrobić – lub powinien zrobić nasz bohater – który właśnie siedzi przy swoim biurku i myśli: „Jak przekonać szefa, żeby mnie puścił? Jak przekonać żonę, żeby po raz kolejny wybaczyła mi, że zostaję w pracy po godzinach?”.
Jego reakcja, a raczej – brak reakcji na słowa przełożonego mogą świadczyć m.in. o tym, że uległ sytuacji lub stanowisku danej osoby. Czemu tak się stało? Może jest słaby psychicznie, może nie umie odmawiać szefowi, a może już wiele razy próbował coś zrobić w podobnych sytuacjach i też to nic nie dawało, więc nie powiedział nic – bo i tak zawsze musiał zostać do końca i wykonać powierzone mu zadanie. Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Bardzo często u podstaw naszych zachowań leżą doświadczenia z wczesnego dzieciństwa.
Nasz bohater – nazwijmy go Panem Tomaszem – jest teraz w procesie dialogu wewnętrznego – rozmawia sam ze sobą, co zrobić, z czym sobie poradzi w tej sytuacji, a z czym nie. Jego myśli mogą „powędrować” jedną z dwóch ścieżek.
Pierwsza, może zaprowadzić go do pozostania w pracy po godzinach. Druga daje mu szansę na wyjście z niej trochę wcześniej, albo na zmianę warunków wykonania dodatkowego zadania.
Każda z tych ścieżek została uformowana poprzez nasze wcześniejsze doświadczenia w dzieciństwie i młodości. Usłyszane od rodziców, kolegów, znajomych, nauczycieli, etc. Teraz to my powtarzamy je sami sobie, bo słysząc komentarze na nasz temat uwierzyliśmy w nie – przynajmniej w ich część.
Ponieważ Pan Tomasz postanowił wybrać ścieżkę drugą – jego dialog wewnętrzny zmotywował go do działania w tej trudnej dla niego sytuacji – postanowiliśmy podpowiedzieć mu, jak w kilku krokach może starać się odmówić szefowi – tak, aby nie zostało to odebrane jako lekceważenie obowiązków służbowych, lub jak poprosić przełożonego, żeby takich sytuacji było jak najmniej.
Czy to pomogło? Czy było skuteczne? Czy Pan Tomasz nie stracił pracy? Czy w końcu udało mu się dogadać z szefem w sprawie nadliczbowych godzin? Tego nie wiemy. Gdyby nasze podpowiedzi wydały mu się zbyt odważne, zawsze może powiedzieć – mam prawo do zachowania się w stosunku do szefa nieasertywnie – ale czy na tym nam zależało...

Aktualizacja: 2017-01-10
mgr Maciej Borejko, psycholog, trener

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować