Internecie, powiedz przecie… kto jest najpiękniejszy w świecie?

Wrzuć to pytanie w wyszukiwarkę, przejrzyj linki, zaloguj się na odpowiednim forum, wpisz hasło i już po chwili dowiesz się, że ty, właśnie ty, jesteś najpiękniejsza!
Na zadane ci standardowe pytanie „Jak wyglądasz i skąd klikasz?”, odpowiedz, że piszesz z Los Angeles i podaj rysopis Angeliny Jolie. Uwierz w to sama, a uwierzy ci ten, kto jest po drugiej stronie. W rewanżu przedstawi ci się jako sobowtór Brada Pitta i już możecie zacząć się przyjaźnić!

Pokusa autokreacji

Jak zostać miss Internetu? To proste. W tym miejscu każdy może powiedzieć o sobie dosłownie wszystko i nie ma żadnego sposobu, żeby te dane zweryfikować. Czy więc możliwa jest przyjaźń, a nawet miłość, na tym targowisku próżności? Niewykonalne wydaje się zbudowanie relacji opierającej się na zaufaniu poprzez medium tak bardzo jak Internet zachęcające do konfabulacji i mieszania szarej rzeczywistości z najbardziej szalonymi marzeniami. A jednak właśnie szara rzeczywistość pokazuje, że przyjaźnie i romanse internetowe są na porządku dziennym i bynajmniej nie kończy ich przeniesienie do tak zwanego „reala”. Jak to działa?
Najpierw jest fascynacja tajemnicą. Nieosiągalnością, a jednocześnie tak łatwym dostępem do drugiej osoby, bo przecież prościej usiąść do komputera, niż ubrać się, umalować i dojechać w miejskich korkach na umówione miejsce spotkania. Pierwszy etap zawiązywania znajomości rządzi się tymi samymi prawami i w Internecie i w kontakcie bezpośrednim: dużo pytań i nie do końca zgodne z prawdą odpowiedzi, które mają pokazać cię w jak najlepszym świetle. Sama przyznaj, o ilu książkach powiedziałaś, że je przeczytałaś, podczas gdy znudzona odłożyłaś je po przerzuceniu pięciu stron? Ile razy awansowałaś się na wyższe stanowisko? Jak często w kontaktach z nowopoznaną osobą udawałaś, że wiesz o czym jest mowa, kiedy tak naprawdę nie miałaś pojęcia o co chodzi?
Takie autoudoskonalanie jest naturalnym etapem poznawania się z drugim człowiekiem, ale zaprzyjaźniając się z kimś przez Internet trzeba wziąć poprawkę na to, że w sieci jest to dużo prostsze i może nawet bardziej odruchowe.

Real i buźki

Im bardziej internetowy związek jest zaawansowany, tym mniejsze znaczenie ma to, że odbywa się akurat przez Internet, bo normalny człowiek nie jest w stanie w nieskończoność utrzymywać podwójnej tożsamości i przy każdym podejściu do komputera wcielać się w swoje stworzone na potrzeby sieci alter ego. Pierwsze powierzchowne rozmowy odchodzą w niepamięć, znajomość się pogłębia, coraz więcej wiadomo o osobie po drugiej stronie monitora i konfabulacja staje się coraz trudniejsza i coraz mniej potrzebna. Komputer przestaje być mimowolną zachętą do mniejszych i większych kłamstw, a staje się tylko narzędziem do utrzymania relacji. O tyle wygodnym, że bardzo łatwo dostępnym, o tyle ograniczającym, że zubażającym nas o całą gamę środków dopełniających bezpośrednią rozmowę: mimikę, gesty, tembr głosu, spojrzenie. Trudno przekazać na piśmie emocje i niuanse, czasem żart brzmi zbyt poważnie, ironia jest zbyt bolesna i rodzą się nieporozumienia, do których nie doszłoby przy kontakcie twarzą w twarz. Tę lukę próbują łatać tzw. emotikonki, czyli animowane buźki wyrażające różne emocje, które wstawia się w odpowiednich miejscach tekstu, chcąc wzmocnić jakąś wypowiedź miną czy grymasem. Jest to przydatne, ale doprowadza do kuriozalnych sytuacji, w których osoby często używające komunikatorów internetowych wyobrażają sobie odpowiednie buźki w czasie rozmowy na żywo. Czasem mówią nawet: Tutaj by pasowała ta zielona, wykrzywiona mordka.
W kontaktach internetowych bardzo pomaga przynajmniej jedno spotkanie w realu. Potem już zawsze słychać głos i śmiech osoby, z którą rozmawia się przez Internet, łatwo wyobrazić sobie jej wyraz twarzy w czasie wypowiadania poszczególnych słów. Jeśli to niemożliwe, warto porozmawiać choćby przez telefon, albo skorzystać z internetowej kamery.

Czy ktoś jest po drugiej stronie?

Jedną z największych pułapek znajomości internetowych jest bezosobowość tych relacji. Nawet, jeśli internetowi przyjaciele są ze sobą szczerzy, ufają sobie i wiedzą o sobie dużo, cały czas rozmawiają z…. No właśnie, z serwerem, monitorem, klawiaturą, profilem użytkownika…? Chociaż wydaje się to oczywiste, to jednak łatwo zapomnieć, że gdzieś tam, tysiące kilobajtów stąd, jest żywy człowiek, który ma ręce, nogi, oczy i uczucia. W twoim domu gości jako garść pikseli, pojedyncze litery łączące się w zdania, albo cyfrowe zdjęcie, które po zapełnieniu się dysku tak łatwo wyrzucić do komputerowego kosza. Kiedy nie widzisz twarzy tego, do kogo mówisz, łatwiej napisać o kilka słów za dużo, niechcący zranić. Nie zobaczysz łez w oczach, grymasu bólu, drżących rąk, pozornie słowa nie mają żadnej siły sprawczej. Osoba po drugiej stronie nie musi zaciskać zębów i cenzurować swoich reakcji, bo nikt jej nie widzi. Może wstać z fotela, wyłączyć komputer, albo trzasnąć klapą laptopa i w ten sposób zakończyć nie tylko rozmowę, ale w ogóle znajomość. W normalnym świecie nie jest to takie proste, bezduszne i tak okrutne.

Twoje drugie wcielenie

Internet to fascynująca przestrzeń, w której można się odradzać wciąż na nowo jak feniks, przybierać nowe imiona, nowe twarze, jak sukienkę wciągnąć na siebie nowy życiorys.
łatwo zgubić się w barwnym tłumie, zostawić za sobą codzienne kłopoty, przeżyć wielką przygodę, spotkać wspaniałych ludzi i odwiedzić miejsca, o których istnieniu nie miało się pojęcia. Ale jest też druga strona medalu: w Internecie nie ma prawdy. Każdy ma świadomość, że spotkani w sieci ludzie mogą mówić co chcą i zapewne to właśnie robią, w wielu wypadkach bardzo mijając się z prawdą. Jeśli chcesz pokazać się taką, jaka jesteś naprawdę, możesz się rozczarować, natrafić na twardy i wysoki mur obojętności, niedowierzania, czy autokreacji innych. Dla ciebie ta nieufność może być problemem, ale pomyśl, jaka szczęśliwa jest Angelina Jolie, kiedy wchodzi na czat, mówi jak się nazywa, a wszyscy mówią: Aha, jasne! A my jesteśmy Brad Pitt! Bez ciemnych okularów i tłumu ochroniarzy nowa, anonimowa tożsamość buduje się sama, takie jest prawo Internetu.

Julia Wolin (2007-08-28)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować