Hospitalizacja – trudne doświadczenie

Zranienie ciała lub choroba – po śmierci małżonka, rozwodzie, separacji małżeńskiej, śmierci innego bliskiego członka rodziny i pobycie w więzieniu – zajmuje 6. miejsce spośród 100 pozycji obejmujących zdarzenia stresujące.
Stres związany z chorobą somatyczną i leczeniem jej w szpitalu jest zjawiskiem o silnym negatywnym oddziaływaniu na chorego, jest też doświadczeniem o powszechnym charakterze.
 
Na skali krytycznych wydarzeń życiowych Holmesa i Rahe pozycja „zranienie ciała lub choroba” (po śmierci małżonka, rozwodzie, separacji małżeńskiej, śmierci innego bliskiego członka rodziny i pobycie w więzieniu) zajmuje 6. miejsce spośród 100 pozycji obejmujących zdarzenia stresujące.
 
Dla wielu nie tylko choroba, lecz konieczność hospitalizacji stanowi źródło stresu. Szpital przez wielu pacjentów kojarzony jest z miejscem bolesnych zabiegów, wywołujących negatywne wspomnienia, izoluje bowiem od naturalnego i wspierającego środowiska rodzinnego, sprzyja utracie poczucia kontroli nad przebiegiem zdarzeń, utratą prywatności.
 
Wykazano trzy następujące po sobie zadania, które musi podjąć każdy pacjent konfrontujący się z koniecznością leczenia choroby:
– uznanie przed sobą i otoczeniem faktu choroby (przyznanie się, że jest się chorym),
– regresyjna zależność od innych i gotowość przyjmowania opieki,
– powrót do normalnego funkcjonowania po odzyskaniu zdrowia.
 
Każda z tych konieczności pociąga za sobą specyficzne rodzaje stresów, z którymi pacjent musi się zmagać. Jedną z ważnych determinant siły oddziaływania choroby na pacjenta jest jej przebieg i charakter, który może być ostry lub chroniczny.
 
Choroba ostra generuje intensywne objawy, stawia przed pacjentem silne wyzwania adaptacyjne, nie dając zarazem czasu na przygotowanie się do nich. Choroba przewlekła natomiast wymaga od pacjenta gotowości dokonywania nieustających zmian, jednakże wymagania, jakie stawia, mają trwały charakter i stają się częścią codziennych rutynowych zmagań chorego.
 
Konieczność innego definiowania swej tożsamości, obrazu ciała czy możliwości wywiązywania się z określonych ról społecznych stają się źródłem niepokoju i stresu. Dotychczasowy obraz siebie jest już nieaktualny.
 
Ograniczone kontakty z rodziną i najbliższymi stanowić mogą kolejne źródło stresu pacjenta. Pobyt w szpitalu może budzić świadome czy nie do końca uświadomione lęki przed opuszczeniem przez najbliższych.
Ten rodzaj lęku obejmuje nie tylko dzieci, szczególnie podatne na traumy separacyjne. Osoby dorosłe mogą odczuwać go równie silnie i wtedy zazwyczaj przybiera postać strachu, że rodzina i najbliżsi odwrócą się od nich w sytuacji największej bezradności.
 
Utrata prywatności jest stałym źródłem dyskomfortu chorego w szpitalu.
 
Poddanie ciała zabiegom, wyrażenie zgody na powtarzające się badania, których mogą dokonywać lekarze, pielęgniarki czy studenci, stanowią powrót do nieprzyjemnych sytuacji.
 
Źródłem wstydu mogą być też dociekliwe pytania zadawane pacjentom z objawami chorób przenoszonych drogą płciową. Wyjaśnianie i opisywanie własnych zachowań seksualnych wkracza w przestrzeń intymną związaną z odczuwanym wstydem przed ich odsłanianiem.
 
Stałym elementem doświadczenia szpitalnego jest też inwazja w cielesność pacjenta, która jest źródłem silnego stresu. Inwazyjne i bolesne zabiegi, takie jak intubacje, naświetlania, kolonoskopie, gastroskopie, biopsje itp., są źródłem silnego stresu poddawanych im pacjentów.
 
Nieczęsto podejmowanym w dyskusji obszarem wywołującym szczególny rodzaj niepokoju i egzystencjalnej refleksji chorych są zagadnienia umierania i śmierci. Zagrażająca życiu choroba przywołuje refleksję o ograniczoności i efemeryczności życia.
 
Zagrożenie życia i perspektywa zbliżającej się śmierci w bliższej czy dalszej perspektywie skłania do pogłębionej refleksji nad sobą i niszczy dotychczasowe iluzoryczne, jak się okazuje, poczucie bezpieczeństwa.
 
Diagnoza choroby istotnie wpływa na życie rodzinne pacjenta. W systemowym ujęciu rodziny każdy znaczący fakt odnoszący się jednego z jej członków oddziałuje również na całą rodzinę.
 
Kryzys, jaki wywołuje choroba, dotyczy wszystkich, którzy pozostają emocjonalnie związani z chorym. Takie rozumienie rodziny oznacza, że zakres dyskutowanego pojęcia jest szerszy niż więzy pokrewieństwa łączące ludzi, obejmując także relacje emocjonalne.
 
Stąd hospitalizacja jest zdarzeniem oddziałującym na więcej osób. Dokuczliwość objawów choroby i reakcje pacjenta i członków rodziny są ze sobą ściśle związane.
 
Choroba jest niewątpliwie sytuacją stresową, wymagającą dokonania wielu zmian w życiu codziennym całej rodziny. Niekiedy istnieje konieczność przejęcia obowiązków spoczywających dotychczas na chorym i zamiany ról życiowych.
Fakt ten może stanowić źródło napięć i konfliktów wewnątrzrodzinnych. Czasem ich nasilenie jest tak duże, że pojawia się szok i kryzys obejmujący swym zasięgiem cykl życia rodziny w pełnej jego rozciągłości.
 
Wpływ choroby może być ogromny. Ma to miejsce wtedy, gdy małżonek dokonuje oceny małżeństwa i minionych lat wspólnego życia. Nieustanne zmiany są związane z dynamiką rytmu życia rodzinnego.
 
Kiedy wydarzenia zewnętrzne zagrażają stabilności życia rodziny, jej członkowie solidarnie podejmują wysiłki na rzecz przywrócenia uprzednio utraconej równowagi.
 
Warunkiem przetrwania każdego systemu jest jego względna stałość i stabilność, pozwalająca trwać w miarę niezmiennej formie na przekór zmieniającym się czynnikom zewnętrznym. Kryterium trwałości w tym przypadku jest dynamiczna elastyczność i zdolność do przystosowania się do zmian.
 
Czasem choroba stanowi pretekst do tego, aby nie podejmować odpowiedzialności za najbliższych, czy uniknąć realizacji zobowiązań rozwojowych.
 
Do wtórnych korzyści należy otrzymywanie troski ze strony najbliższych i zwolnienia od obowiązków wobec rodziny czy obowiązków zawodowych.
 
Choroba może stanowić doskonałe wytłumaczenie, dlaczego ojciec nie udaje się do ciężkiej pracy, tylko zostaje w domu, zadowalając się zasiłkiem socjalnym. Zwolnienie od obowiązków, wyrazy wsparcia i życzliwości są źródłem pozytywnych emocji.
 
Jest to paradoksalny skutek choroby, bowiem wyzwala wiele pozytywnych reakcji między członkami rodziny. I tak np. kiedy dziecko zacznie się uskarżać na ból brzucha, rodzice stają się bardziej opiekuńczy, okazują mu więcej ciepła, czasu i uwagi. Nie bez znaczenia jest też to, że można nie pójść do szkoły. Zatem mechanizm bólu może się nieświadomie utrwalać wobec oczywistych korzyści.
 
W relacji lekarz–pacjent chory odgrywa określoną rolę społeczną osoby chorej. Z tą wiążą się określone obowiązki, jednak nie bez znaczenia są pewne przywileje.
 
Dotyczą one przede wszystkim zwolnienia z wykonywania normalnych obowiązków, czyli zadań lub ról, rozumiał pod tym pojęciem reguły dotyczące zachowania w chorobie.
 
Zatem chory podlega regułom zwalniającym go od odpowiedzialności związanej z wypełnianiem dotychczasowych ról społecznych. Stopień wyłączenia zależy od ciężkości choroby.
 
Zwolnienie z obowiązków musi być usankcjonowane w sposób akceptowalny społecznie. Rolą lekarza jest ten stan rzeczy legitymizować.
 
Druga reguła, ściśle związana z poprzednią, polega na ustaleniu, w sposób jak najbardziej formalny, że nie można oczekiwać od chorego, aby wyzdrowiał tylko dzięki własnym siłom. Chodzi o to, że samoistnie nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za stan chorobowy.
 
Leczenie szpitalne jest sytuacją szczególnego rodzaju. Chory przebywa z dala od osób, z którymi łączą go więzi emocjonalne.
 
Z drugiej strony, o czym wspomniano wcześniej, zarówno personel medyczny, jak i sam pacjent, zobligowani są do przestrzegania określonych ról. Pod pewnymi względami uzasadniona jest analogia do instytucji totalitarnej.
 
Jedną z bardziej znaczących cech takiej instytucji jest konieczność życia w grupie, sposób zarządzania polegający na jednokierunkowym wydawaniu poleceń. Są bowiem rządzący oraz ci, którzy podlegają poleceniom.
 
Istnieją również surowe przepisy, w szpitalu tłumaczone koniecznością stosowania wysokich standardów leczenia.
 
Mechanizmy funkcjonujące w instytucjach totalitarnych zmierzają do odebrania jednostce jej tożsamości, do kontroli uzyskiwanej przez nią informacji oraz ograniczeń w zakresie zachowań przestrzennych.
 
Bycie chorym to –psychoanalitycznie mówiąc – bycie zależnym i choć z innych powodów, w pewnych aspektach pozostanie poddanym analogicznym do instytucji totalnej procedurom.
 
Większość form funkcjonowania szpitala podlega sztywnym i surowym regułom, których konieczność wynika z zasad leczenia, a przede wszystkim zachowania sterylności.
 
Specyficzny i ściśle przestrzegany jest rytm dnia w szpitalu. Chory budzi się o porze wyznaczonej przez innych, jest poddawany zabiegom, zjada posiłki zgodne z zaleceniami dietetycznymi, jego wygląd zostaje sprowadzony do zuniformizowanej pidżamy.
 
Sfera prywatna zostaje dramatycznie ograniczona do przestrzeni nieswojego łóżka, na którym tymczasowo przebywa. Jego życie prywatne odbywa się na oczach osób trzecich, którzy stają się mimowolnymi świadkami rozmów, wyrazów troski czy emocji towarzyszących pobytowi w szpitalu.
 
Hospitalizacja i sam jej przebieg zazwyczaj łączą się dla chorego z wieloma nieprzyjemnymi dla niego doznaniami i emocjami. Nieczęsto zdarza się pobyt w szpitalu z własnej woli.
Chory zostaje przyjęty na oddział kierowany koniecznością ratowania zdrowia, czasem życia, w terminie wyznaczonym przez lekarza prowadzącego. Już ten fakt wprowadza wprost w problem autonomii pacjenta, który jest pełen obaw o stan swego zdrowia.
 
Staje wobec sytuacji niepewnej przyszłości, w stresie o to, co może utracić w dosłownym, jak i symbolicznym sensie. Niepewność przyszłości powoduje wzrost napięcia lękowego.
 
Hospitalizowani chorzy borykają się z wieloma problemami, wobec których podejmują określone mechanizmy zaradcze.
 
Jedną z najczęściej obserwowanych reakcji jest mechanizm regresji. Polega on na powrocie do zachowań charakterystycznych dla wcześniejszych faz rozwojowych.
 
Jest konsekwencją odczuwanej bezradności, która leży u podstaw stawiania oczekiwań innym osobom, że rozwiążą problemy, z którymi nie da się samodzielnie uporać.
 
Na tym zasadza się psychologiczny mechanizm projekcji uczuć, pragnień i oczekiwań na inne osoby, który stanowi ogromną trudność w relacjach między personelem a pacjentem.
 
W przypadku osób chorych dochodzi do demonstrowania bezradności, labilności emocjonalnej, bierności, zależności, zagubienia w nowej sytuacji i niemożności zrozumienia jej.
 
Obserwuje się obniżenie sprawności intelektualnej pacjenta, niejednokrotnie będącej wynikiem ubocznym działania silnych leków, jego zachowanie zaczyna przypominać reakcje dziecka. Bezradny i zagubiony chory formułuje wysokie oczekiwania wobec otaczającego go personelu.
 
Cechą charakterystyczną jest uznawanie autorytetu lekarza nie tylko jako specjalisty medycznego, lecz znawcy potrafiącego doradzić w wielu innych sferach życia.
 
Cechą charakterystyczną sytuacji leczenia szpitalnego jest fakt bycia zależnym od innych: specjalistów, rodziny, pielęgniarek, czasem innych chorych.
W trudnym i niezwykle wyczerpującym okresie choroby należy zwracać uwagę na podstawowe potrzeby pacjenta, które w swej strukturze i charakterze są takie same jak osób zdrowych.
Uniwersalne potrzeby ludzkie przybierają 3 następujące cechy:
– potrzeba kochania i otrzymywania oznak miłości,
– potrzeba rozumienia i bycia rozumianym,
– potrzeba samodzielnego pokierowania swym życiem i zwrócenia go do szerszego systemu odniesień.
Celem tych potrzeb jest dążenie do utrzymania istotnych relacji społecznych z osobami znaczącymi. Ważne jest pragnienie, by być właściwie zrozumianym.
W skład tej potrzeby wchodzą potrzeba komunikowania się i dzielenia się swym wewnętrznym światem, myślami i emocjami. Przeciwieństwem tego stanu są izolacja i samotność.
Dążenie do samosterowności jako zdolności do samodzielnego pokierowania swym życiem wiąże się z chęcią samodzielnego kierowania swym życiem i jego wyborami.
Choroba i hospitalizacja utrudniają realizację tych i wielu innych potrzeb człowieka. By właściwie zrozumieć pacjenta w szpitalu czy chorego w domu, należy uwzględnić nie tylko jego lęki i niepokoje, lecz znaczące ograniczenia możliwości zaspokojenia potrzeb czysto ludzkich.
Sposoby wyrażania miłości i troski są znacznie zredukowane poprzez izolację społeczną hospitalizowanego i często niemożność empatycznego wczucia się w charakter jego przeżyć chorobowych. Potrzeba rozumienia nie może być zaspokojona, kiedy niejasna jest natura objawów i procedur leczenia.
Wreszcie, przebieg choroby i hospitalizacja sprawić mogą, że pacjent nie jest zdolny do samodzielnego pokierowania swym życiem. Blokada tej potrzeby jest tym większa, im bardziej nasilają się objawy choroby.
W takiej sytuacji wzrasta rozbieżność pomiędzy aspiracjami pacjenta a stojącymi przed nim możliwościami kontynuowania aktywnego życia.
 
Dodano: 2018-03-28
Piśmiennictwo w redakcji

Fragment pochodzi z książki

D. Talarska, D. Zozulińska-Ziółkiewicz (red. nauk.), Pielęgniarstwo internistyczne, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 2017

Książki


Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować